Bratanek męczennika w Panteonie Świętych i Błogosławionych
Szukał wśród figur bł. ks. Piotra Dańkowskiego, który został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Sanktuarium św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Szczepanowie odwiedzili księża, którym 50 lat temu święceń kapłańskich udzielał kard. Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II.
Do święceń szło ich czterech z jednej parafii, z Jordanowa.
– Kardynał zrobił nam taki prezent, że przyjechał specjalnie wyświęcić nas w kościele parafialnym. Przed południem udzielił święceń naszym kolegom w katedrze na Wawelu, a po południu przyjechał do nas. Widziałem, że był już zmęczony, ale zaprosiłem go do mojego domu rodzinnego, który znajdował się niedaleko kościoła. I kardynał się zgodził. Odwiedził moich rodziców, posiedział przy stole, porozmawiał ze wszystkimi domownikami – wspomina niezwykłe chwile z początku swojego kapłaństwa ks. Władysław Dańkowski.
Jest bratankiem bł. ks. Piotra Dańkowskiego.
– Należy on do grona 108. męczenników, których Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi. Z ówczesnej parafii jordanowskiej, a dokładnie z Bystrej Podhalańskiej, pochodził inny błogosławiony kapłan i męczennik ks. Stanisław Pyrtek. Dzisiaj Bystra ma już swoją parafię, ale w jordanowskim kościele znajduje się kaplica upamiętniająca obu błogosławionych, bo tu byli ochrzczeni i tutaj wzrastali w wierze – podkreśla kapłan.
Ks. Władysław urodził się w 1945 roku, już po śmierci swojego wujka, który zginął w 1942 roku.
– Z opowiadań rodzinnych dowiedziałem się o heroicznej postawie ks. Piotra, który będąc w Zakopanem na parafii zaangażował się w konspirację. Razem z bratem prowadził nasłuch radiowy i informował górali o sytuacji wojennej, wypisywał metryki, na podstawie których wydawano kenkarty, w ten sposób chronił ludzi przed aresztowaniami. Parafianie ostrzegali go, że Niemcy w końcu wpadną na jego trop. I tak się stało. Został zaaresztowany i trafił do zakopiańskiej katowni gestapo Palace, gdzie był przesłuchiwany i torturowany. Współwięźniowie wspominają, że przykrywał ich leżących na zimnym betonie swoją sutanną – mówi ks. Władysław.
Opowiada dalej, że wujek trafił w końcu do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
– Ciężko tam pracował, opadał coraz bardziej z sił. W Niedzielę Palmową 1942 roku kapo zapowiedział mu, że umrze jak Chrystus. Do ramion została mu przywiązana belka, z którą musiał stać przez wiele godzin. Rodzina opowiadała mi, że wujka ukrzyżowano jak Pana Jezusa. Zmarł w Wielki Piątek 3 kwietnia 1942 roku – mówi bratanek.
O życiu i męczeństwie ks. Dańkowskiego przeczytacie także TUTAJ <==.
Przez wiele lat ks. Władysław był strażnikiem pamiątek po wujku męczenniku, m.in. przechował dla późniejszego procesu beatyfikacyjnego „Dziennik duszy” prowadzony przez ks. Piotra Dańkowskiego.
– Wujka upamiętniają kaplice w Jordanowie i Zakopanem. Od kolegi księdza dowiedziałem się, że w Szczepanowie jest Panteon Świętych i Błogosławionych, i że wśród kilkudziesięciu figur zobaczył postać ks. Stanisława Pyrtka, który jak wujek pochodził z parafii jordanowskiej. Przyjechałem pokłonić się św. Stanisławowi, ks. Pyrtkowi i przy okazji przypomnieć postać mojego krewnego, kapłana, męczennika. Dobrze, że jest takie miejsce, które uczy historii, pokazuje piękno ludzkiego życia poświęconego Bogu i ludziom, przedstawia bohaterów wiary, odważnych patriotów, społeczników, świętych – dodaje ks. Władysław.
—
KS. ZBIGNIEW WIELGOSZ /FOTO GOŚĆ