Aktualności
Szczepanowskie wspominki - Nasza pani Maria Ptak
Nasza pani, tak mówiliśmy o naszej wychowawczyni w szczepanowskiej podstawówce, pani Marii Ptak. Ponieważ była niezamężna, przeważnie mówiło się pani Ptakówna. Lata 50. ubiegłego wieku były trudne dla nauczania w Szczepanowie. Przede wszystkim ze względu na trudności lokalowe. Brak było sal lekcyjnych. Ponieważ obowiązywał już 7-klasowy program, stary, poaustriacki budynek szkolny, który znajdował się w zachodniej pierzei rynku, był za ciasny. Ratowano się więc wynajmowaniem izb w domach prywatnych m. in. u Nowaków, Gibały, Maślankowej koło zasypanego dawno stawu, tam gdzie obecnie znajdują się „Delikatesy”. Dwie izby wynajęto również w drewnianym domu parafialnym, zlokalizowanym po wschodniej stronie rynku. Obydwa budynki szkolne zostały dawno wyburzone, ale starsi mieszkańcy na pewno je pamiętają. Budowa siedmioklasowej szkoły na terenie gminy Szczepanów była rozpatrywana już przed II wojną światową. Gorącym zwolennikiem wybudowania takiej szkoły właśnie w Szczepanowie był proboszcz ks. Władysław Mendrala. Ostatecznie radni gminy większością jednego głosu zdecydowali wybudować szkołę w dużo większej wsi, to jest w Przyborowie. W 1939 roku zdążono wybudować tylko fundamenty tej szkoły. Dalsze prace przerwała wojna. Komitet budowy nowej, dużej szkoły w Szczepanowie powstał w roku 1957/58. Prace przy budowie rozpoczęto w 1962 roku na gruntach należących wcześniej do parafii szczepanowskiej.
W roku szkolnym 1953/54, kiedy rozpoczynałem swoją szkolną edukację, kierowniczką szkoły była pani Zofia Pagacz. Wychowawczynią i nauczycielką kilku przedmiotów została pani Ptakówna. Na zachowanym do tej pory świadectwie z I klasy oprócz sprawowania widnieją przedmioty: język polski, matematyka, rysunek, prace ręczne, śpiew, wychowanie fizyczne i religia. Religia była przedmiotem nadobowiązkowym a lekcje religii odbywały się poza szkołą. Katechetami w tym czasie byli ks. Jan Szutkowski i ks. Piotr Olender. Ja miałem zajęcia z ks. Janem, który również przygotowywał mnie do I Komunii Św. Ksiądz Jan Szutkowski, podobnie jak ksiądz Olender, o którym napisałem wspomnienie („Pasterz” nr 1(86), 2024), wyjechał później na Ziemie Zachodnie. Był proboszczem w Bytomiu Odrzańskim a następnie w Kożuchowie, woj. lubuskie, gdzie zmarł w 1985 roku i został pochowany na tamtejszym cmentarzu komunalnym.
Panią Ptakównę pamiętam jako wymagającą, ale sprawiedliwą nauczycielkę. Starała się jak mogła wpoić nam podstawową wiedzę wymaganą programem nauczania. Nie było to łatwe. Większość w klasie stanowili chłopcy, skorzy bardziej do żartów, wygłupów i zabawy niż poważnej nauki. Zdarzało się, że Pani traciła czasem nerwy i wyjątkowo opornym przyłożyła linijką po otwartych dłoniach. Nikt się nie skarżył, bo kara była zasłużona, a gdyby nawet poskarżył się w domu, to wiedział, że dostanie większe lanie od ojca. Nauczyciel miał autorytet i jego zdanie się liczyło. Nie było mowy o kwestionowanie zdania pani nauczycielki. W mojej pamięci zachowały się nazwiska niektórych kolegów z ławy szkolnej: Julek Olchawa, Rysiek Kądziołka, Jasiu Gałek, Staszek Szadkowski, Wąsik z Podlesia, inny Kądziołka ze Skotnika.
W pierwszej klasie obowiązywał elementarz Mariana Falskiego, z rysunkami czarno-białymi. Oprócz tego nosiło się do szkoły dwa cienkie zeszyty, jeden w linie, drugi w kratki. Był jeszcze drewniany piórnik, w którym znajdowały się: ołówek, temperówka, gumka i obsadka drewniana dla piór, którymi były tzw. stalówki. Cały ekwipunek nosiłem w jednej ręce. Kałamarze z atramentem umieszczone były w ławkach szkolnych. Nie przypominam sobie, żeby mnie ktoś przyprowadzał lub odprowadzał ze szkoły. Szkoła była blisko a ruch na drodze minimalny.
Pamiętam, że chcąc zaznajomić nas z nowoczesną techniką, nasza Pani Ptakówna zaprowadziła klasę do małego budynku koło cmentarza, gdzie mieściła się poczta. Tam pokazała nam telefon. Wzbudzał wielki podziw, gdyż można było dzięki niemu rozmawiać z Brzeskiem a nawet z Krakowem. Byliśmy zachwyceni, ponieważ nikt z nas wcześniej czegoś takiego nie widział. Trzeba wiedzieć, że dopiero kilka lat wcześniej do Szczepanowa doprowadzono prąd elektryczny. Pamiętam jeszcze czas, gdy kuchnię w naszym mieszkaniu oświetlaliśmy lampą naftową ze szkiełkiem nr 5. Pokój był lepiej oświetlony, na środku stołu stała duża, mosiężna lampa naftowa. Po potrzebną naftę chodziło się do niewielkiego kiosku przy rynku, gdzie z beczek kupowało się naftę do flaszek.
Pani Ptakówna była również wychowawczynią mojej starszej siostry Anny. Na zdjęciu wykonanym przed budynkiem szkoły na zakończenie nauki w szkole podstawowej w 1955 roku, widoczna jest wychowawczyni klasy, pani Maria Ptak oraz absolwenci. Oprócz mojej siostry rozpoznano uczniów: Bronisława Marca, Adama Gałka, Teresę Szadkowską, Barbarę Flądro, Lidię Baran, Renatę Dąbrowę. Byłbym wdzięczny gdyby ktoś z czytelników „Pasterza” rozpoznał pozostałe dwie osoby.
Pani Maria Ptak wróciła do rodzinnej wsi Mikołajowice koło Tarnowa, w której podjęła pracę nauczycielki w szkole podstawowej i pracowała do chwili przejścia na emeryturę w 1970 roku. Zmarła w 1995 roku, w wieku 87 lat i pochowana została na tamtejszym cmentarzu parafialnym.
Stanisław Burlikowski, styczeń 2025 r.
Zdjęcia:
1. Szczepanów 1955, pani Maria Ptak z absolwentami klasy VII
2. Szczepanów 1954, I Komunia św., pierwszy z prawej z obrazkiem Stanisław Burlikowski