Aktualności
Brzesko i okolice w 1915 r. w relacji z podróży Svena Hedina
Początek 1915 roku. Trwa Wielka Wojna. Okaleczone niedawnymi intensywnymi walkami tereny Powiatu Brzeskiego są świadkami przygotowań do kolejnej wielkiej bitwy.
Zaledwie kilka miesięcy wcześniej - jesienią 1914 roku przez Galicję przetoczył się rosyjski „walec parowy”. W krwawych bojach starły się wojska Cesarstwa Austro – Węgierskiego z armią Cesarstwa Rosyjskiego. Ślady tamtych walk wyryły swoje piętno na ziemi szczepanowskiej. Spłonął zabytkowy kościół długoszowski, pola i okoliczne lasy pokryły się żołnierskimi mogiłami. Ale listopadowe walki nie były końcem zmagań. W grudniu na tereny do niedawna zajęte przez armię carską ponownie wkroczyły wojska austrowęgierskie oraz sprzymierzone wojska cesarstwa niemieckiego. Tereny wchodzące w skład współczesnego Powiatu Brzeskiego stały się zapleczem przed wielką bitwą jaka rozgorzeje na początku maja na odcinku od Tarnowa aż do Gorlic.
Na front zmierzają kolejne jednostki, trwa gorączkowa krzątanina na zapleczu frontu, pojawiają się wielkie i znane osobistości ze świata polityki takie jak niemiecki Cesarz Wilhelm II czy wojskowości - arcyksiążę austriacki Józef Ferdynand czy też dowódca wojsk niemieckich i austro-węgierskich August von Mackensen. Ślady tamtych wydarzeń może znaleźć we wspomnieniach świadków tych wydarzeń. Dzięki tym okruchom możemy budować obraz tego co działo się na ziemi brzeskiej w tamtych dniach.
W 2023 roku przy okazji przygotowania artykułu „Brzesko we wspomnieniach kryptologa Hermanna Pokornego” natrafiłem na wspomnienie o wizycie w Okocimiu słynnego szwedzkiego podróżnika Svena Hedina. Pod koniec czerwca 2025 r. w ulubionej czeskiej bibliotece cyfrowej znalazłem wspomnienia innych oficerów stacjonujących w tamtym czasie w Okocimiu, którzy również mieli okazję spotkać w tamtym czasie szwedzkiego podróżnika. W finale udało się odnaleźć cyfrową kopię relacji Svena Hedina z podróży po Galicji. Autor opisuje w niej m.in. swój pobyt w Okocimiu, oraz wyjazdy do Dębna, Biadolin, Wokowic i Szczepanowa. Opisuje także pole bitwy na północny-wschód od Brzeska w kilka miesięcy po zakończeniu walk. Wiele wskazuje na to, że to tereny Dziekanowa! To niezwykłe świadectwo tamtych wydarzeń.
Sven Hedin jako korespondent wojenny
Kim był Sven Hedin? To jeden z najbardziej znanych i zasłużonych podróżników i odkrywców XIX i XX wieku. Zasłynął jako wnikliwy badacz i znawca Azji Centralnej oraz Tybetu i Chin, włączając się czynnie w badania nad problematyką Jedwabnego Szlaku. Do ważnych osiągnięć Hedina zaliczyć należy sporządzenie pierwszych szczegółowych map Turkiestanu chińskiego, Pamiru, pustyni Takla Makan, Tybetu i Himalajów.
W 1915 roku w okresie od marca do sierpnia Sven Hedin jako korespondent wojenny przebywał na froncie wschodnim w Królestwie Polskim i w Galicji. Swoje wspomnienia z tej wyprawy zawarł w książce liczącej blisko 1000 stron uzupełnionej licznymi zdjęciami i ilustracjami własnego autorstwa. Książka pt. „Wojna przeciwko Rosji. Wspomnienia z frontu wschodniego marzec—sierpień 1915 (oryginalny tytuł szwedzki: „Kriget mot Ryssland: minnen från fronten i öster mars-augusti 1915”) została wydana w 1915 r. przez Albert Bonniers Förlag w Sztokholmie. Szwedzkie wydanie zostało zdigitalizowane przez Bibliotekę Królewską we wrześniu 2023 roku, skąd zeskanowane obrazy i tekst OCR zostały skopiowane do Projekt Runeberg w styczniu 2024 roku.
W 1916 roku do druku trafiło niemieckie tłumaczenie - „Na wschód!” (oryginalny tytuł niem. Nach Osten!) opublikowanej w Lipsku przez FA Brockhaus. Niemieckie tłumaczenie zostało wydane w wersji skróconej (które obejmowało 511 stron oraz mniej zdjęć i ilustracji).
Mimo trwającej wojny - wizyta tak znanej osobistości nie uszła uwadze ówczesnych mediów. O rozpoczęciu i zakończeniu wizyty Svena Hedina na froncie donosiła w tamtych dniach prasa krakowska.
Głos Narodu (wydanie poranne). 3 kwietnia 1915
Sven Hedin w austryackiej kwaterze.
Wiedeń. (T. B.) Z wojennej kwatery prasowej donoszą: Sławny badacz Tybetu, Sven Hedin, przyjechał onegdaj do miejscowości, gdzie stoi komenda naczelna armii i został wieczorem przyjęty przez szefa sztabu generalnego, poczem wziął udział w jego kolacyi. Wczoraj przed południem przyjęli go: naczelny komendant armii, marszałek polny arcyksiążę Fryderyk i arcyksiążę Karol Franciszek Józef.
Przy śniadaniu był obecnym także bawiący tu chwilowo syn naczelnego komendanta, arcyksiążę Albrecht. Na zaproszenie marszałka polnego udaje się Sven Hedin dziś na front, aby być świadkiem będących w toku wypadków wojennych[1].
Z kolei Nowa Reforma z 10 kwietnia 1915 r. donosiła w notatce prasowej:
Sven Hedin w Krakowie. — Znany podróżnik szwedzki, Sven Hedin, w towarzystwie hr. Ernesta Hoyosa, przybył wczoraj przed poł. z Okocimia do naszego miasta i zajechał do p. delegata Adama Fedorowicza, skąd w towarzystwie konserwatora, dra Stanisława Tomkowicza, udał się na Wawel, gdzie bardzo szczegółowo zwiedzał katedrę i groby królewskie. Po śniadaniu u p. delegata, w którem, oprócz wyżej wymienionych, wziął także udział książę Paweł Sapieha, nastąpiło zwiedzanie biblioteki Jagiellońskiej i kościoła św. Katarzyny.
Sven Hedin który, jako gość naczelnego komendanta armii arcyksięcia Fryderyka zwiedzał poła walk w naszym kraju, już przed kilkoma dniami bawił w Krakowie, by zwiedzić Zamek na Wawelu i inne zabytki. Sven Hedin wyrażał się z wielkiem sympatyami dla narodu polskiego i był pod urokiem Krakowa. Przed wieczorem odjechał do Cieszyna[2].
Wzmianki o pobycie Svena Hedina w Okocimiu znajdujemy także w pamiętnikach kryptologa Hermanna Pokornego[3] i hrabiego Rudolfa Czernina [4] .
Okocim i pole bitwy
W niemieckim tłumaczeniu relacja dotycząca interesującego nas okresu pobytu Hedina zawarta jest w czternastym rozdziale zatytułowanym „W armii austro-węgierskie” i rozpoczyna się na stronie 142, a kończy w okolicy strony 150, by jeszcze na moment powrócić na 160 stronie. Ten fragment tekstu przeplatany jest zdjęciami i rysunkami Hedina, które jak twierdzi autor powstały w Okocimiu.
s. 143 - Arcyksiążę Józef Ferdynand z najmłodszym żołnierzem IV Armii, trzynastoletnim Kaswurmem[5]
s. 144 – zdjęcie / Feldmarszałek Roth i niemiecki generał porucznik von Besser przed budynkiem sztabu generalnego w Dębnie (Zdjęcie wykonane przez austriackiego oficera).
s. 146 - szkic / Siostra Emilie Weller z Wiednia, pielęgniarka-wolontariuszka Czerwonego Krzyża w Okocimiu.
s. 147 – zdjęcie / Pocisk zostaje przesunięty do moździerza (moment załadunku moździerza Škoda 305 mm Model 1911).
s. 150 rysunek / Siostra Mechtylda ze Szpitala Polowego Zakonu Niemieckiego nr 3 w Okocimiu.
Tłumaczenie niemieckie:
„Na wschód!” (wydanej w 1916 r., oryginalny tytuł niem. Nach Osten!)[6]
Pod przewodnictwem hrabiego Ernsta von Hoyosa miałem odwiedzić arcyksięcia Józefa Ferdynanda, szefa IV armii.
3 kwietnia wyruszyliśmy samochodem do Okocimia w Galicji, gdzie arcyksiążę miał swoją kwaterę w zamku bogatego piwowara o nazwisku Goetz. W tym samym zamku swoją kwaterę główną miał również rosyjsko-bułgarski generał Radko Dimitriew. Kiedy odjeżdżali, Rosjanie zabrali ze sobą tylko pościel i broń myśliwską. Poza tym obszar ten pozostał wolny od dewastacji i grabieży. W browarze jednak Moskale wylali na ulicę 45 000 hektolitrów piwa, aby ich żołnierze nie ulegli pokusie upicia się.
Po szalonej 200-kilometrowej podróży, która również na krótko zaprowadziła nas do Krakowa, zatrzymaliśmy się na dziedzińcu zamku w Okocimiu i zostaliśmy natychmiast przyjęci przez pułkownika von Lustig-Prean[7], który zaprowadził nas do arcyksięcia, niskiego, brodatego, gościnnego i pogodnego dżentelmena, z którym nie było trudno się zaprzyjaźnić. Nasze wspaniałe pokoje były już gotowe, a wkrótce personel arcyksięcia zebrał się na kolację w wielkiej sali zamku, której ściany były ozdobione gobelinami i obrazami.
Wśród obecnych zauważyłem brata arcyksięcia Henryka Ferdynanda, artystę von Nanga, młodego księcia René von Parma, szefa sztabu generała Krausa, szefa wydziału operacyjnego pułkownika von Paića, szefa wydziału telegraficznego podpułkownika Müllera i innych.
Na kolacji były dwadzieścia cztery osoby, ale w sąsiednim pokoju było prawdopodobnie dwa razy więcej oficerów ze sztabu IV Armii. Atmosfera była bardzo nieformalna i wesoła, a obecność ich Cesarskich Wysokości nie zakłócała jej w najmniejszym stopniu. Wręcz przeciwnie. Nie żyli w luksusie; mieszkali w polu, nie we własnych dworach.
Jedynym dostępnym daniem oprócz sznycla wiedeńskiego z ryżem były także pisanki, wesoło pomalowane i ozdobione inskrypcjami w języku niemieckim, węgierskim i czeskim. Nie było żadnego innego napoju poza dobrym piwem i herbatą.
W niedzielę wielkanocną[8] odbyłem wycieczkę z hrabiami Hoyosem i Czerninem oraz pułkownikiem von Lustig-Prean do zalesionego obszaru na północnym wschodzie, gdzie niezliczone okopy, pozostałości przeszkód, wilcze doły, krzyże grobów, łuski po szrapnelach i inne rzeczy świadczyły o zaciętych walkach. Pod koniec października[9] 1914 r. armia rosyjska pod dowództwem Radko Dimitriewa wkroczyła na ten obszar i pozostała tam do grudnia, kiedy to części armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda, a także nowo przybyłe posiłki z obszaru na północny zachód od Nowego Targu, zaatakowały linię Limanowa-Łapanów. tj. przeciwko lewemu skrzydłu Radko Dimitriewa i luce pomiędzy 3. a 8. armią wroga, która została później zajęta przez armię generała Boroevica. 16 grudnia Rosjanie zostali odrzuceni z powrotem na linię Nowy Sącz—Gorlice—Żmigród z dużymi stratami.
Podczas gdy zwiedzaliśmy okopy, rosyjski pilot przeleciał nad naszymi głowami na zachód, ignorując dwóch austriackich pilotów, którzy wcześniej polecieli na wschód. Później widzieliśmy, jak skręcił na północ i zniknął.
Kontynuowaliśmy podróż do Szczepanowa, typowej galicyjskiej wioski z drewnianymi chatami krytymi dachówką, słomą lub papą, gdzieniegdzie z gniazdami bocianów na szczytach, z gęsim stawem, teraz opustoszałym, ponieważ gęsi zostały zjedzone przez żołnierzy, i z wierzbami wzdłuż ścieżek.
Nowy kościół, zbudowany obok starego, został w dużej mierze zniszczony przez ostrzał[10]; jednak Chrystus w Getsemani i Madonna pozostały nienaruszone, co ludzie interpretowali jako cud.
Melodyjna pieśń, której towarzyszyły głębokie tony organów, wydobywała się z otwartych drzwi starego kościoła [11].
Ze wsi Wokowice pojechaliśmy na południe do Dębna drogą, która była w dużej mierze „bita”, tj. przekształcona w drewnianą groblę, ponieważ w przeciwnym razie armaty i wozy taborowe tonęłyby podczas wiosennych roztopów. W Dębnie odwiedziliśmy dowódcę XIV. Korpusu Armii, feldmarszałka Rotha; tutaj również był niemiecki generał porucznik von Besser z 47 dywizją rezerwową. Korpus austriacki, zgodnie ze starym zwyczajem, zarówno oficerowie, jak i żołnierze noszą na ramionach emblemat szarotki.
Z Dębna najbliższa rosyjska pozycja na wschód była oddalona o mniej niż 10 kilometrów.
Wracając do Wokowic, wsiedliśmy do lokomotywy, która zabrała nas na wschód, na niewielką odległość do Biadolin. Nie można było jechać dalej, nie narażając się na ostrzał.
Przejechaliśmy więc tylko kilka kilometrów dalej do lasu, gdzie Austriacy rozmieścili baterię moździerzy kal. 30,5 cm. Pokazano nam jej konstrukcję i działanie w szczegółach. Bateria nie została jeszcze wystawiona na ostrzał, chociaż rosyjska ciężka artyleria szukała jej ostatnio dzień i noc. Jeśli uda im się ją znaleźć, zostanie przeniesiona pod osłoną nocy na inną przygotowaną pozycję. Transport odbywa się przy użyciu pojazdów samochodowych o ładowności 15 ton.
Wracając do Brzeska, spotkaliśmy Głównego Lekarza Dr Kroatha, który pokazał nam niedawno przybyły „pociąg kąpielowy” z sześćdziesięcioma osiami, ciągnięty przez dwie lokomotywy. W namiocie w pobliżu stacji mężczyźni są najpierw goleni, a następnie maszerują do dużego wagonu, który służy jako rozbieralnia. Każdy mężczyzna otrzymuje ponumerowaną torbę na swoje rzeczy wartościowe i jedną na swój mundur, która trafia bezpośrednio do wagonu dezynfekcyjnego. Nie otrzymuje z powrotem swojej bielizny, ale zamiast tego otrzymuje nowy zestaw majtek, koszulę i klapki na stopy. Dezynfekcja odbywa się za pomocą siarki, formaliny lub przegrzanej pary z lokomotywy i trwa kilka godzin. Ani jedna wesz nie wychodzi z tego czyśćca bez szwanku. Z rozbieralni żołnierze przechodzą do wagonów kąpielowych, w których znajduje się 30 pryszniców z wodą o temperaturze 31°C. Tutaj żołnierze stoją na rusztowej podłodze, dokładnie się myją i są opłukiwani, jeden po drugim, 35 litrami wody. Następnie maszerują dalej przez pociąg do garderoby i w końcu wychodzą czyści, szczęśliwi, że w końcu znowu są w swoich ubraniach. Taki pociąg, który jeździ od stacji do stacji w razie potrzeby, kosztuje dwa miliony koron austriackich; połowa z tego idzie na lokomotywę.
Gdy wieczorem siedzieliśmy przy stole w Okocimiu, krążyła notatka z napisem: „Ostrożnie usuń wstążkę, zagrożenie dla życia!” Rosyjski pilot, którego widzieliśmy lecącego na zachód tego ranka, zrzucił paczkę nad Okocimiem z tym napisem. Oczywiście założono, że to bomba i bardzo ostrożnie ją otwarto. Ale paczka zawierała tylko słodycze i papierosy. Cała sprawa była niegroźnym żartem wielkanocnym, który mógł kosztować pilota życie.
Żadne chrześcijańskie święto nie jest tak czczone przez Rosjan jak Wielkanoc. Na froncie austriackiej IV Armii próbowali uzyskać czterodniowy rozejm na tę okazję, wysyłając listy i białe flagi. Jak mogli wysłać swoje kule Austriakom, podczas gdy sami całowali się i krzyczeli: Chrystus zmartwychwstał!"? Co prawda z zawieszenia broni nic nie wyszło, ale święto upłynęło po obu stronach dość spokojnie.
Rosyjski charakter narodowy jest naprawdę osobliwy. W Prusach Wschodnich przejawiał najbardziej makabryczne barbarzyństwo, ale teraz tutaj, w Galicji, wydaje się przejawiać największą dobroć.
W Wigilię Wielkanocną dwaj rosyjscy oficerowie, pod osłoną flagi parlamentarnej, ruszyli w kierunku austriackich pozycji piechoty, gdzie oczywiście natychmiast zatrzymały ich najdalej wysunięte posterunki wartownicze. Otrzymali misję, która polegała na zaproszeniu najbliższych oficerów austriackich, w imieniu korpusu oficerskiego 241. Pułku Piechoty, do przybycia do Rosjan i świętowania Wielkanocy: nie stanie im się żadna krzywda, a po weekendzie, który w tym roku przypadł w obu obozach w tym samym czasie, wrócą bez szwanku. Zaproszenie oczywiście nie zostało przyjęte, ale obaj Rosjanie zostali zwolnieni po tym, jak obiecali pod słowem honoru, że nie ujawnią niczego na temat tego, co zobaczyli wśród Austriaków.
W niedzielny poranek, w innym miejscu rosyjscy żołnierze również przyszli do Austriaków z miskami pełnymi pisanek, na których namalowali „Wesołych Świąt Wielkanocnych!”. Im również pozwolono wrócić.
W Wigilię Bożego Narodzenia znaleziono następujący list przybity do pnia drzewa przed fortem w Przemyślu: „Życzymy dzielnym obrońcom twierdzy spokojnej i radosnej Wigilii z całego serca. Pokoju na ziemi i dobrej woli wszystkim ludziom. Niech Bóg spełni wszystkie wasze życzenia. To szczere życzenia oficerów i żołnierzy 5. Baterii 10. Brygady Artylerii”.
Kolejny dowód prawdziwego współczucia i delikatności doświadczyłem w lazarecie Zakonu Niemieckiego[12] w Brzesku, gdzie rosyjski i austriacki żołnierz, których łóżka stały obok siebie, tak bardzo się zaprzyjaźnili, że Rosjanin głośno płakał i szlochał, gdy Austriakowi trzeba było amputować nogę.
Gdy krótko wcześniej jemu samemu amputowano nogę, nie uronił ani jednej łzy. A przy tym obaj żołnierze nie mogli się nawet ze sobą porozumieć!
Ale nawet jeśli takie odosobnione przypadki są prawdziwe, należy uważać, aby nie brać za dobrą monetę życzliwości płynącej ze strony rosyjskiej.
[…]
Wieczorem[13] wróciliśmy do Okocimia, gdzie słuchaliśmy pieśni ludowych, które śpiewali styryjscy żołnierze przy akompaniamencie gitary i akordeonu.
Następny dzień poświęciłem spokojnie szkicownikowi i wykonałem rysunki, które są dołączone do tego rozdziału.
Tłumaczenie szwedzkie:
Relacja Svena Hedina zawarta w książce „Wojna przeciwko Rosji. Wspomnienia z frontu wschodniego marzec—sierpień 1915 (oryginalny tytuł szwedzki: Kriget mot Ryssland : minnen från fronten i öster mars-augusti 1915)[14] jest o wiele bardziej obszerna w porównaniu do wydania niemieckojęzycznego.
W części nas interesującej zatytułowanej „W 4 Armii Austriackiej”, a poświęconej wizycie w regionie Brzeska, gdzie stacjonował w tamtym czasie sztab 4 Armii znajdziemy oprócz opisów zamieszczonych w wydaniu niemieckojęzycznym wiele odniesień do historii Szwecji oraz terenów przez które podróżuje autor. Dużą ciekawostką jest wspomnienie przez Hedina np. III wojny północnej i potyczki jaka miała miejsce pomiędzy wojskami polskimi i szwedzkimi na pograniczu Rzezawy i Krzeczowa (28 lipca 1702 r.).
Zdjęcia i rysunki w treści wydania szwedzkiego:
s. 254 – zdjęcie / Nienaruszona ściana szczytowa zniszczonego kościoła w Szczepanowie z Madonną i Ogrójcem.
s. 255 zdjęcie / Ci, którym nie udało się zdobyć miejsca siedzącego na niedzielnej mszy wielkanocnej w kościele w Szczepanowie[15].
s. 257 zdjęcie / Moździerz kalibru 30,5 cm w Biadolinach.
s. 261 zdjęcie / Sala w szpitalu w Brzesku. (Po lewej doktor Kroath).
s. 269 rysunek / Tyrolczyk Kaswurm, najmłodszy w 4. Armii.
s. 286 zdjęcie / Rynek w Lipnicy Murowanej.
s. 288 – rysunek / Siostra Eugenia Kranzer w Okocimiu, Przełożona Ochotniczej kolumny medycznej Czerwonego Krzyża z Wiednia.
s. 290 – rysunek / Joel Weißbart z Brzeska, kupiec żydowski, 47 lat.
s. 291 rysunek / Maria Hebdówna, 21-letnia Polka, córka ogrodnika na zamku w Okocimiu.
Wieczorem generał von Hoen przygotował dla mnie odpowiedni plan. Z szlachetnym i rycerskim hrabią Ernstem Hoyosem, starym przyjacielem hrabiego Clarenca von Rosen, jako moim kierowcą, miałem odwiedzić arcyksięcia Józefa Ferdynanda, dowódcę 4. Armii.
[…]
Nad rzeką Rabą, która doprowadza wodę z Beskidów do Wisły, podróż prowadzi do Bochni, gdzie znów roi się od ludzi, a zwłaszcza od barwnie ubranych młodych dziewcząt z modlitewnikami w rękach, idących do lub z kościoła.
Tutaj, podobnie jak później w Brzesku, jest dużo wojska, a na placach stoją ustawione ciężarówki. Pędziliśmy naprzód; jechaliśmy za szybko. Jakże chętnie zatrzymałbym się na chwilę w wielu miejscach, których skomplikowane polskie nazwy brzmiały jednak jak stare, dobre szwedzkie.
Były to ostatnie dni lipca 1702 roku, kiedy to żółci jeźdźcy królewscy i błękitni jeźdźcy Regimentu Kawalerii Östgöta przejechali przez ten region aż do Beskidów, zmieniając bogaty region w tereny rekwizycyjne dla utrzymania armii szwedzkiej.
Daleko na północy widzę długą wieś Rzezawa. Po pieśni wieczornej 27 lipca 1702 roku, wybrana grupa jeźdźców jechała między małymi krytymi strzechą domami. Był to sztab generalny Szwedzkiej Kwatery Królewskiej, z samym królem Karolem XII na czele, który był na spacerze. Wtedy 500 ludzi Lubomirskiego wpadło do wsi z trzech stron i marsz powrotny do Bochni został odcięty. Ale dumny mały szwadron 20 jeźdźców - utorował sobie krwawą drogę do mostu na rzece między Rzezawą a Krzeczowem. Stał tam pułkownik Dahldorff, jeden z wielu Niemców, którzy wiernie służyli szwedzkiej koronie, kapitan gwardii Rosenstiern, gwardzista Halling i żołnierz-inżynier, który powstrzymał nadciągającego wroga pieszo, gdy konie padły. Żołnierz, już ranny, zginął, ale pozostali wpadli w ręce jeźdźców, zanim nadeszła pomoc. Tak nasi ojcowie walczyli bez liczenia się z przewagą sił! Gdyby ta ziemia umiała mówić! Szwed, który w naszych czasach przemierza wiejskie drogi, pada ofiarą dziwnych doznań. Ma wrażenie, że już tu był. Wydaje mu się, że słyszy stare, znajome dźwięki. To ojczyste tony, szwedzkie tony, z minionych, chwalebnych dni.
Pięć minut na południe od Brzeska leży Okocim, gdzie Bawarczyk nazwiskiem Goetz zbudował duży browar. Jego syn, który przejął interes i poślubił Polkę, został milionerem dzięki piwu i zbudował sobie wspaniały zamek, ozdobiony malowidłami i gobelinami.
[…]
Zamek Okocim był teraz również naszym celem.
[…]
Nasze luksusowe pokoje były już przygotowane i chwilę później służba arcyksięcia zebrała się na kolację w wielkiej sali pałacu, której ściany zdobiły gobeliny o tematyce mitologicznej i obrazy olejne przedstawiające walki psów myśliwskich z dzikami.
[…]
W Niedzielę Wielkanocną hrabiowie Hoyos i Czernin, pułkownik von Lustig-Prean i ja wybraliśmy się na przejażdżkę bryczką. Przejechaliśmy przez Brzesko, gdzie wojska ustawiły się w szeregu do nabożeństwa i gdzie zabrzmiały dzwony wielkanocne.
Naszym pierwszym celem był zalesiony teren na północny wschód od miasta, gdzie niezliczone okopy, pozostałości linii przeszkód, doły, krzyże grobowe, łuski po pociskach i inne ślady świadczyły o zaciętych walkach. W niektórych miejscach drzewa były ogołocone z kory.
[…]
Na szczycie jednak Madonna i Jezus w Ogrójcu pozostają nietknięci, co ludzie interpretują jako cud.
[…]
Kolejna wizyta odbyła się w szpitalu dla chorych na tyfus z różnymi oddziałami dla przypadków łagodnych i ciężkich. Wszyscy żołnierze są teraz dwukrotnie szczepieni i otrzymują odznakę jako dowód tego szczepienia. Ci, którzy są na froncie i są narażeni na zakażenie przez kał, muszą być zaszczepieni. Z tymi, którzy są za frontem, sytuacja jest mniej rygorystyczna.
Na zwykłym oddziale szpitalnym Austriakowi i Rosjaninowi właśnie amputowano nogę.
W oddzielnym pokoju leżało małżeństwo, 78-letni mężczyzna i jego żona. O dziwo, zostali trafieni odłamkiem pocisku, który odciął im jedną z podudzi. Pięćdziesiąt lat temu mężczyzna brał udział w wojnie włoskiej, nie doznając żadnych ran. Teraz, gdy był tylko widzem, został tak ciężko ranny.
Po krótkiej wizycie w sali radowej poszliśmy do domu na kolację.
[…]
i od współwyznawców otrzymali piękną odpowiedź: „Tak, On prawdziwie zmartwychwstał!”.
[…]
Dowodu prawdziwego współczucia i czułości doświadczyliśmy w lazarecie zakonu niemieckiego w Brzesku, gdzie żołnierz rosyjski i austriacki, mający obok siebie łóżka, zaprzyjaźnili się…
[…]
Słyszałem w 4. Armii rozmowę o czeskim szpiegu, który został schwytany i przyznał, że został wysłany przez Rosjan, aby zbadać, czy do kraju dotarły jakieś niemieckie wojska na froncie austriackim. Został rozstrzelany, ale najpierw pozwolono mu napisać do rodziców i narzeczonej, a jego list podobno był tak wzruszający, że oczy zatwardziałych wojowników wzruszyły się do łez, gdy go przeczytali.
[…]
5 kwietnia po raz pierwszy odwiedzamy radiostację podpułkownika Müllera z jej 27-metrowym masztem antenowym, gdzie przechwytywano rosyjskie wiadomości. W skład personelu stacji wchodził 13-letni Kaswurm z Tyrolu, najmłodszy żołnierz w armii austriackiej, poważny i utalentowany chłopiec, ulubieniec wszystkich.
[…]
I tak pojechaliśmy na południe, przez wieś Uszew, gdzie daleko przy murze kościelnym można było dostrzec klęczących żołnierzy i chłopów z odkrytymi głowami, gdy kościół był wypełniony po brzegi, a następnie minęliśmy żółty drewniany kościół w Tymowej i wkroczyliśmy w gęsty, piękny las świerkowy, gdzie droga wiła się w górę i w dół, raz w jedną, raz w drugą stronę. W kilku miejscach wypełniało go kilka kolumn koni ze swoimi zabawnymi, zadaszonymi wozami, ciągniętymi czasem przez konie węgierskie, a czasem przez małe, żwawe, zadowolone galicyjskie kuce, zwane „konnikami”, zazwyczaj zapinane linami, a nie pasami. Są one o wiele mniej wybredne w kwestii paszy niż wszystkie inne konie i stoją godnie tam, gdzie ich wielcy towarzysze się potykają. Są przyzwyczajone do wozów, a te nie są zbyt ciężkie jak na ich siłę. Na czele takiej karawany jechał rosły rolnik w cywilnym ubraniu; miał on nadzór nad pięćdziesięcioma woźnicami z ich pojazdami, które podążały jego śladem.
[…]
Nasza trasa prowadzi dalej przez wsie Rzegocina, z dużym i pięknym kościołem, Leszczyna, całkowicie spalona i podziurawiona okopami, Lipnica Murowana, z zabawnymi i kolorowymi motywami z trwającego targu, a na końcu Okocim, gdzie zostaliśmy przyjęci serdecznymi powitaniami, a wieczorem słuchaliśmy pieśni ojczystych styryjskich żołnierzy przy akompaniamencie gitary i akordeonu.
Następny dzień poświęciłem na odpoczynek i szkicowanie. Bardzo zróżnicowanej publiczności pozwolono stać lub siedzieć w pozycji modela. Byli wśród nich huzarzy z Debreczeńskiego Pułku Honwedhussar nr 2, 24-letni Tót István z hrabstwa Bihar i Eszenyi Károly, ułan Szymon Kulbaczyński z Brzeżan na wschód od Lwowa, Polak z urodzenia, dragon Joseph Geringger, urodzony w Wiedniu i mający 33 lata, wspomniany 13-letni Joseph Kaswurm, ochotnik wojenny z Salzburga, przydzielony do szefa telegrafu 4. Armii, i wreszcie Żyd Joel Weissbart z Brzeska, oczywiście kupiec. Cztery panie zaszczyciły mnie swoją cierpliwością: siostra Mechtilde z Niemieckiego Szpitala Zakonnego nr 3 w Okocimiu, siostra Eugenia Kranzer, Matka Przełożona Ochotniczego Korpusu Medycznego Czerwonego Krzyża z Wiednia, Siostra Emilie Weller, pielęgniarka-wolontariuszka Czerwonego Krzyża, 2. Mobilna Grupa Chirurgiczna Kliniki im. prof. v. Hochenegga, a dodatkowo młoda Polka z Okocimia, Maria Hebdowa (Maria Hebda/Marljin Hebdo).
Po serdecznych podziękowaniach i pożegnaniu Arcyksięcia i jego sztabu hrabia Hoyos i ja, 9 kwietnia wyruszyliśmy z powrotem na zachód, tym razem kierując się bardziej na południe trasą z Bochni przez Gdów. Naszym najbliższym celem był Kraków.
Podsumowanie
Sven Hedin w swojej relacji z podróży po Galicji kreśli barwny obraz regionu w trudnym czasie wojny. Opisuje swój pobyt w Okocimiu oraz wyjazdy do pobliskich miejscowości, które na kartach wielkiej historii. Szczególnie poruszające są jego zapisy z pola bitwy, oglądanego tuż po zakończeniu walk. Dla mnie osobiście jego opis – „zalesionego terenu na północny wschód od miasta” przywodzi na myśl pobojowisko w Dziekanowie i Sterkowcu. Chociaż nienazwane wpisują się w dotychczasową wiedzę o walkach w tej okolicy. Całość opowieści przedstawiona jest z perspektywy wielkiego podróżnika, który potrafi łączyć chłodną obserwację z osobistym przeżyciem, tworząc zapis epoki w jakże burzliwym okresie.
Lektura wspomnień okazuje się być szansą do odnalezienia kolejnych okruchów lokalnej historii – w tym przypadku pobytu króla szwedzkiego w Bochni oraz potyczki w okolicy Rzezawy i Krzeczowa.
Tuż przed swoją śmiercią Sven Hedin w testamencie przekazał prawa do swoich książek i rozległy majątek Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk. Jest więc szansa, że uda się odnaleźć więcej zdjęć z podróży Hedina do Brzeska i Szczepanowa.
Bibliografia
- Hedin Sven, „Wojna przeciwko Rosji. Wspomnienia z frontu wschodniego marzec—sierpień 1915 (oryginalny tytuł szwedzki: „Kriget mot Ryssland: minnen från fronten i öster mars-augusti 1915”), Albert Bonniers Förlag w Sztokholmie, 1915 r., wydanie elektroniczne - https://runeberg.org/krigryss/ (dostęp 23.09.2025 r.) s. 248 – 289
- Hedin Sven, „Na wschód!” (oryginalny tytuł niemiecki „Nach Osten!”), FA Brockhaus Lipsk 1916 r., wydanie elektroniczne - https://runeberg.org/nachosten/ (dostęp 23.09.2025 r.) s. 142 – 160
- Głos Narodu (wydanie poranne). 1915, nr 168, s. 1, (dostęp 23.09.2025 r.)
- https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/165005/edition/156702?search=cmVzdWx0cz9hY3Rpb249QWR2YW5jZWRTZWFyY2hBY3Rpb24mdHlwZT0tMyZwPTAmcWYxPWF2YWlsYWJpbGl0eTpBdmFpbGFibGUmcWYyPURhdGVfcmFuZ2U6MTkxNDAzMDN-MTkxNTA3MTgmdmFsMT1xOmhlZGlu
- Nowa Reforma (wydanie poranne). 1915, nr 179, s 2, (dostęp 23.09.2025 r.)
- https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/221021/edition/209575?search=cmVzdWx0cz9hY3Rpb249QWR2YW5jZWRTZWFyY2hBY3Rpb24mdHlwZT0tMyZwPTAmcWYxPWF2YWlsYWJpbGl0eTpBdmFpbGFibGUmcWYyPURhdGVfcmFuZ2U6MTkxNDAzMDN-MTkxNTA3MTgmdmFsMT1xOmhlZGlu
- Brzesko we wspomnieniach kryptologa Hermanna Pokornego, https://brzesko.ws/DesktopModules/Articles/ArticlesView.aspx?tabID=0&ItemID=12185&mid=10640
- Czernin-Morzin Rudolf, Tytuł brzmi: "Kriegseindrucke und Erinnerungen eines freiwilligen Veteranen", 1920, s. 113, (dostęp 1.11.2025 r.)
- https://www.digitalniknihovna.cz/dsmo/view/uuid:1078f2bd-40a2-4673-8299-f38b1af0fd16?page=uuid:9eb81e0d-7f21-11f0-bf37-001b63bd97ba&fulltext=hedin
- Julius Lustig-Prean von Preanfeld, https://www.austro-hungarian-army.co.uk/biog/lustig.html (dostęp1.11.2025 r.)
- Wikipedia: Sven Hedin, deutschen Ordenslazarett, (dostęp 10.10.2025 r.)
[1] Głos Narodu (wydanie poranne). 1915, nr 168, s. 1, https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/165005/edition/156702?search=cmVzdWx0cz9hY3Rpb249QWR2YW5jZWRTZWFyY2hBY3Rpb24mdHlwZT0tMyZwPTAmcWYxPWF2YWlsYWJpbGl0eTpBdmFpbGFibGUmcWYyPURhdGVfcmFuZ2U6MTkxNDAzMDN-MTkxNTA3MTgmdmFsMT1xOmhlZGlu
[2] Nowa Reforma (wydanie poranne). 1915, nr 179, s 2, https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/221021/edition/209575?search=cmVzdWx0cz9hY3Rpb249QWR2YW5jZWRTZWFyY2hBY3Rpb24mdHlwZT0tMyZwPTAmcWYxPWF2YWlsYWJpbGl0eTpBdmFpbGFibGUmcWYyPURhdGVfcmFuZ2U6MTkxNDAzMDN-MTkxNTA3MTgmdmFsMT1xOmhlZGlu
[3] Brzesko we wspomnieniach kryptologa Hermanna Pokornego, https://brzesko.ws/DesktopModules/Articles/ArticlesView.aspx?tabID=0&ItemID=12185&mid=10640
[4] Czernin-Morzin Rudolf, Tytuł brzmi: "Kriegseindrucke und Erinnerungen eines freiwilligen Veteranen", 1920, s. 113, (dostęp 1.11.2025 r.)
[5] Arcyksiążę Józef Ferdynand pozuje do zdjęcia z najmłodszym żołnierzem w IV Armii, Józefem Kaswurmem (chłopiec miał wtedy 13 lat). Więcej na ten temat: https://brzesko.ws/DesktopModules/Articles/ArticlesView.aspx?tabID=0&ItemID=10418&mid=10640
[6] Hedin Sven, „Na wschód!” (oryginalny tytuł niemiecki „Nach Osten!”), FA Brockhaus Lipsk 1916 r., wydanie elektroniczne - https://runeberg.org/nachosten (dostęp 23.09.2025 r.) s. 142 – 160
[7] Pułkownik Julius Lustig-Prean. Od 9 marca do 22 kwietnia 1915 r. przydzielony jako oficer sztabu generalnego do kwatery głównej 4 armii. Następnie został przydzielony jako oficer łącznikowy do niemieckiej 11 armii generała pułkownika Augusta von Mackensena na nadchodzącą ofensywę Gorlice-Tarnów. Za: Julius Lustig-Prean von Preanfeld, https://www.austro-hungarian-army.co.uk/biog/lustig.html (dostęp1.11.2025 r.)
[8] Niedziela Wielkanocna przypadała 4 kwietnia 1915 r.
[9] W rzeczywistości wojska rosyjskie wkroczyły na ten teren dopiero w drugiej połowie listopada 1914 r.
[10] Zniszczeniu uległ stary kościół – tzw. długoszowski. Być może Sven Hedin na odwrót zinterpretował kolejność budowy obu kościołów.
[11] Opisowi towarzyszy zdjęcie z nienaruszoną ścianą szczytową zniszczonego kościoła w Szczepanowie z Madonną i Ogrodem Getsemani.
[12] deutschen Ordenslazarett - lazaret prowadzony przez Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (łac. Ordo domus Sanctae Mariae Theutonicorum, niem. Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem), potocznie: zakon krzyżacki, zakon niemiecki (niem. Deutscher Orden) za wikipedia
[13] 7 kwietnia 1915 r.
[14] Hedin Sven, „Wojna przeciwko Rosji. Wspomnienia z frontu wschodniego marzec—sierpień 1915 (oryginalny tytuł szwedzki: Kriget mot Ryssland : minnen från fronten i öster mars-augusti 1915), Albert Bonniers Förlag w Sztokholmie, 1915 r., s. 248 – 289
[15] W szwedzkiej wersji językowej zostało zamieszczone zdjęcie ludzi klęczących przed kościołem. Na zdjęciu widać również ślady po uderzeniach pocisków.
Krzysztof Bogusz
Fotografie do artykułu: https://drive.google.com/drive/folders/12cqseB4pJ1OVmqhORLUzn3NPCJhfG5rG?usp=sharing
Bazylika i Sanktuarium





